[singlepic id=332 w=320 h=240 float=left]

Tajemnice z muzealnej półki. Mniejsze i większe. Oczekiwane i zaskakujące. W historii nauki, jak w soczewce ogniskują się ciekawość, niezaspokajalna potrzeba nowych odkryć i dążenie do sprawowania kontroli nad światem. Wszelkie, podejmowane od stuleci próby tryumfu nad ułomnościami ludzkiego ciała. Historia medycyny. Na wiele, bardzo wiele sposobów wytłumaczono jej znaczenie dla edukacji lekarza, stomatologa, farmaceuty, każdego, kto wiąże swe życie z pomocą chorym ludziom. I wciąż pojawiają się nowe publikacje na ten temat.
 
Tymczasem wracamy pomiędzy półki Muzeum GUMed. Są coraz liczniejsze, i coraz mniej na nich wolnego miejsca. Miesiąc po miesiącu, rok po roku powiększa się kolekcja pamiątek z naszej przeszłości. „Naszej”, bowiem odnoszącej się do Uczelni, z którą jesteśmy związani. Na półkach czasem leży kurz a pod nim eksponaty. Niekiedy niesłusznie zapomniane. Czasem jeszcze nieodkryte. W kartonie pamiątki po prof. Bożydarze Szabuniewiczu, kierowniku Zakładu Fizjologii AMG w latach 1951-1971. Zbiór niezwykłych drobiazgów ilustrujących nie tylko stan wiedzy medycznej w drugiej połowie dwudziestego wieku, lecz również uniwersytecką „kuchnię”: planowanie badań naukowych, przygotowanie zajęć dla studentów. Uważna ich „lektura” pomaga wrócić myślami do tych niebyt przecież odległych czasów.

 

Pośród szczegółowych notatek prof. Szabuniewicza dotyczących planu i treści wykładów i ćwiczeń z fizjologii znajduje się kartka pożółkłego już papieru, choć poza tym nie widać po niej destrukcyjnego działania upływającego czasu. Sądząc z jej położenia pośród innych datowanych notatek może dotyczyć roku akademickiego 1966/67. Ona sama niestety nie nosi żadnej daty. Precyzyjnie rzecz ujmując nie nosi daty z lat sześćdziesiątych, kiedy Profesor planował rozkład zajęć.[singlepic id=333 w=240 h=220 float=right]

 
Drobnym czytelnym pismem sporządził ołowiem plan wykładów, ćwiczeń oraz testów, od 6 października do drugiej połowy maja następnego roku. To, co czyni tę niepozorną na pozór kartę tak ciekawą znajduje się na jej drugiej stronie. Ku zaskoczeniu czytelnika jest to urzędowe pismo opatrzone datą 7 października 1933 r. w sprawie przesłuchania przed Sądem Grodzkim w Krakowie. Profesor – bo z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że to On był nadawcą pisma – przechował je w swym archiwum a po latach wykorzystał w zupełnie innym celu. Warto przy tym zwrócić uwagę, że rok 1966 i 1933 dzieliły 33 lata a 1966 i 2015, lat 49. Samemu pismu brakuje tylko 18 do 100 lat…
 
Dokumenty zostały przekazane do Muzeum GUMed dzięki dr Małgorzacie Harrmann-Jankau.

Dodaj komentarz